Męska wyprawa

Cześć, tu Koloreczek. Brat mi pozwolił napisać na blogu, bo koniecznie muszę Wam opowiedzieć jaką przeżyłem przygodę w ostatnie dni 2013 roku. 

Ale te święta nam się dłużyły... I to nie dlatego, że było nudno i nie było co robić, ale w czwartek, 27 grudnia jechaliśmy z tatą w góry! Na prawdziwą męską wyprawę. To był mój pierwszy wyjazd w góry, więc byłem bardzo podekscytowany. Kolorek mi trochę zazdrościł, ale wolał zostać z mamą, żeby jej było weselej w domu. 

Taki mieliśmy plan: jedziemy w Gorce i Pieniny, śpimy w schroniskach i duuużo chodzimy.
Przygodę zaczęliśmy w Chabówce, z której doszliśmy do Rabki - Zdroju, gdzie zwiedziliśmy Muzeum Orkana. Jest to muzeum regionalne, gdzie można zobaczyć sale o garncarstwie, pasterstwie, stroju i rzeźbie.




Potem zaczęliśmy już iść w góry do schroniska na Turbaczu. Jest to najwyższy szczyt w Gorcach, ma 1310 metrów! 


Tutaj spaliśmy pierwszą noc. Schronisko jest duże i położone w pięknym miejscu.


O taki jest widok sprzed schroniska :) 



Potem zeszliśmy przez Kiczorę do Jaworzynę Kamienicką. Po drodze zatrzymaliśmy się przy Bulandowej Kapliczce



Podobno jest to miejsce magiczne, o którym jest wiele legend i opowieści. Kapliczke ufundował baca Tomasz Chlipała, zwany Bulandą. Przez 50 lat swojego życia na tej polanie Bulanda pasł owce, zajmował się tez znachorstwem, a niektóre legendy mówią, że był też czarodziejem. 



 Bardzo blisko kapliczki znajduje się Jama Zbójnicka. Według legend chowali się zbójnicy, podobno mieszkają w niej górskie duchy, a niektórzy twierdzą, że jaskinia ciągnie się przez całe Gorce...



 W lesie widzieli ślady prawdziwych wilków!


Taki jest widok z Kiczory - 1282 metry, stąd poszliśmy do Łopusznej. I tym samym zeszliśmy z Gorcy. Noc spędziliśmy w Krościenku nad Dunajcem, z którego poszliśmy na Trzy Korony i Sokolicę w Pieniny. Trzy Korony widać w tle. 



 Następnego dnia ruszyliśmy na szlak. 



Taki jest widok z Trzech Koron (982 m)!



Trochę wiało na szczycie :)




Stamtąd poszliśmy na Sokolicę, po drodze zeszliśmy do ruin Zamku Pienińskiego oraz do kapliczki Św. Kingi. Zamek wybudowano w XIII wieku, a został zburzony w XV. 




Potem bardzo trudnym szlakiem poszliśmy na Sokolicę (747 m). 




 Rośnie tam chyba najsłynniejsza sosna w Polsce. 




Spotkałem tam kolegów, z którymi spaliśmy w schronisku na Turbaczu. Kuba i Piotrek przyjechali w góry z Łowicza. 


Już trochę byłem zmęczony i tata zdecydował, że schodzimy na dół do Szczawnicy. Widzieliśmy też potężny Dunajec.


 A tu już z rzeka z dołu:



Noc spędziliśmy w schronisku PTTK "Orlica" w Szczawnicy. 


I poszliśmy dalej do centrum Szcawnicy:) 



Wjechaliśmy strasznie wysoką kolejką na Palenicę. Trochę się bałem, ale tata był obok.


Ze szczytu Palenicy było widać Trzy Korony, na których byliśmy dzień wcześniej.



Stamtąd niebieskim szlakiem granicznym poszliśmy w stronę Wysokiej.


Widoki po drodze były przepiękne:





Zatrzymaliśmy się na jedzenie, żeby nabrać sił przed atakiem szczytowym.  



A przed samym podejściem na Wysoką spotkaliśmy wujka Ariela z przyjaciółmi! Ale się ucieszyłem! 


Na Wysokiej (1050 m) było pięknie. 





Jak schodziliśmy na dół to weszliśmy do Bazy Studencka SKPB Łódź "Pod Wysoką" gdzie rodzice z Kolorkiem byli na wakacjach. Tata mówił, że latem baza wygląda zupełnie inaczej. Ale jeszcze tylko kilka miesięcy i wszędzie będą ludzie, namioty. Znowu będzie głośno i wesoło :)





Potem już zeszliśmy do Jaworek, z których pojechaliśmy do Krakowa i już do Łodzi, do mamy i Kolorka. Te kilka dni z tatą były najlepsze w całym roku! 
Było super, tata obiecał, że jeszcze mnie zabierze w góry. I ja wiem, ze dotrzyma słowa! 

Komentarze

Popularne posty