Pieszo i na rowerze

Chyba jeszcze nigdy nie miałem tak wyczerpującego weekendu! Chociaż z drugiej strony nigdy też nie czułem takiej satysfakcji!
Mój ulubiony wujek Piotrek postanowił wziąć udział w V Rajdzie Długodystansowym "Setka po łódzku".
I zabrał mnie ze sobą! Mama jak zwykle się martwiła, a to, że zmarznę, a to, że się nie wyśpię, albo że będę głodny... A ja miałem super zabawę i świetnie spędziłem czas.
Wujek Piotrek ciężko pracuje przez cały tydzień, musi kawał drogi dojeżdżać do pracy, więc w tym roku razem postanowiliśmy, że idziemy 50 km. Bez przegięć. 

Rajd jest organizowany przez Studenckei Koło Przewodników Beskidzkich w Łodzi we wspólpracy z Łódzkim Oddziałem PTTK i Uczniowskim Klubem Sportowym "Orientuś". 

Najpierw musieliśmy się zarejestrować u Pana Kierownika. 


Dostałem numer startu i mogliśmy iść w drogę. 



W trasę ruszyliśmy w niedzielę, 9 września, o godzinie  7 rano.


Po drodze można było podziwiać ciekawe miejsca i piękne widoki.


Wiedziałem, że idziemy daleko, ale ta tabliczka mnie zaskoczyła:


Zacząłem marudzić trochę, że jestem zmęczony, wujek powiedział, że jak się nie uspokoję to wyląduję na Syberii! 



Po drodze spotkaliśmy mnóstwo fajnych ludzi, którzy, tak jak wujek nie boją się wyzwań. Tu ja z wujkiem Maćkiem.



Po przejściu 27 km wujek Piotrek doznał kontuzji stopy i niestety musiał przerwać rajd. Gratuluję mu serdecznie, jestem pod duuużym wrażeniem tego co zrobił! Fajnie, że mam takiego wujka :)
Nie był to jednak koniec rajdu dla mnie. W dalszą drogę ruszyłem z ciocią Anią i ciocią Agnieszką. 
Niesamowite dziewczyny. To dla mnie zaszczyt, że mogłem im towarzyszyć.

fot. wujek Jurek

Wyobraźcie sobie, że ciocia Agnieszka przeszła całe 100 km! 100 km w 24 godziny! Bardzo była szczęśliwa, jak doszliśmy na metę.



 Ciocia Ania, przeszła 50. Też była szczęśliwa :)



Były szczęśliwe, ale i zmęczone... 



Na zakończenie dostałem piękny dyplom, który już wisi na ścianie. Jestem z niego bardzo dumny!
Mama chyba też, bo co przechodzi obok, to szeroko się uśmiecha :) 



Bardzo dziękuję wszystkim z SKPB w Łodzi za zorganizowanie tej imprezy. Jestem pod wrażeniem wszystkich, których poznałem. Jesteście niesamowici! 



Na mojej stronie na Facebooku możecie zobaczyć więcej zdjęć, których autorem jest wujek Piotrek. 

W niedzielę nie pospałem za długo, bo jechałem z mamą na wycieczkę rowerową po Łodzi. Spotkałem tam wujka Piotrka, który był zmęczony, ale przyjechał zabezpieczyć przejazd.
Była to pierwsza z czterech wycieczek na rowerach, które odbędą się jeszcze w tym roku. 


W tę niedzielę trasa opowiadała o łódzkich fabrykantach.


Byliśmy na Księżym Młynie, w Białej Fabryce, u Schwiekertów, Daubego i na Piotrkowskiej. 
Jeździliśmy po Łodzi ponad dwie godziny, słuchając różnych historii o Łodzi. 





Ja jechałem z Sarą, w super warunkach, bo w bardzo wygodnej przyczepce do roweru, który prowadziła ciocia Ola.





Wycieczkę skończyliśmy pod dawną fabryką Juliusza Heinzla, czyli dzisiejszym Urzędem Miasta. Razem ze mną jechało aż 320 osób!



Osoby, które miały na sobie jakiś żółty element dostały super pina:



Po takim weekendzie dzisiaj ledwo wstałem z łóżka. Ale w 100 % było warto! 

Dziękuję cioci Oldze za zdjęcia. 

Komentarze

Popularne posty