Radom. Siła w precyzji, a Łódź kreuje!
W niedzielę przeżyłem niesamowitą przygodę. Wstałem o 6 rano, czyli bardzo wcześnie, zjadłem śniadanie i czekałem z niecierpliwością na ciocię Anitę. Ciocia przyjechała Biedronką, czyli swoim czerwonym, pięknym autem i pojechaliśmy do... RADOMIA!
Podróż minęła nam szybko i wesoło, Biedronka mknęła przed siebie, a ja całą drogę przegadałem z ciocią Elizą, Magdą i Anitą. Było super! Na miejscu czekała już na nas ciocia Natalia, której rodzice opowiedzieli mi trochę o historii Radomia i pokazali piękne rzeczy jak np. grafikę, która przedstawia główny deptak Radomia, ulicę Żeromskiego.
Do tego wszystkiego Żywa Biblioteka odbyła się w Elektrowni, czyli w Mazowieckim Centrum Sztuki Współczesnej, które mieści się w starej elektrowni, która oświetlała i ogrzewała Radom od 1901 r. Elektrownia wygląda jakby była z Łodzi!
Tymczasem w Łodzi też dużo się działo. Moja kuzynka Kolorusia była wczoraj chyba we wszystkich miejscach, gdzie coś się działo!
Podróż minęła nam szybko i wesoło, Biedronka mknęła przed siebie, a ja całą drogę przegadałem z ciocią Elizą, Magdą i Anitą. Było super! Na miejscu czekała już na nas ciocia Natalia, której rodzice opowiedzieli mi trochę o historii Radomia i pokazali piękne rzeczy jak np. grafikę, która przedstawia główny deptak Radomia, ulicę Żeromskiego.
Do Radomia nie pojechaliśmy tylko na kawę, ale przede wszystkim na Żywą Bibliotekę, czyli na niesamowitą akcję przeciwko stereotypom.
Radom mnie zaskoczył, nic nie wiedziałem o tym mieście wcześniej, a okazało się, że jest tam dużo fajnych rzeczy. Są piękne kamienice, udogodnienia dla rowerzystów, piękna zieleń, pyszne lody i świnka Nina!
W Radomiu stoi też pomnik śp. Marii i Lecha Kaczyńskich, którzy zginęli w katastrofie samolotowej.
Wróciliśmy z Radomia przed 21, zmęczeni, ale bardzo zadowoleni! Radom mnie zaciekawił i mam nadzieję, że jeszcze tam wrócę, na razie sobie o nim poczytam :)
Tymczasem w Łodzi też dużo się działo. Moja kuzynka Kolorusia była wczoraj chyba we wszystkich miejscach, gdzie coś się działo!
Najpierw z moimi przyjaciółmi Gabrysią, Tomkiem, Alą i Krzysiem byli na Street Food Festival, gdzie jedli najpyszniejszą watę cukrową na świecie, oczywiście od Stylowych!
Potem było niesamowite szaleństwo na 2. urodzinach Pana Rowerskiego, czyli rowerowej kawiarni.
Dzieciaki jeździły na przedziwnych rowerach, na bicyklu, long johnie, szalały na linach... Widać, że miały niezłą zabawę. Korzystając z okazji, życzę Rowerskiemu samych sukcesów i pięknej pogody!
Dzieciaki jeździły na przedziwnych rowerach, na bicyklu, long johnie, szalały na linach... Widać, że miały niezłą zabawę. Korzystając z okazji, życzę Rowerskiemu samych sukcesów i pięknej pogody!
Dziękuję za zdjęcia super cioci Małgosi i wujkowi Konradowi - MK Strzeleccy.
Taki weekend, to ja rozumiem!
Komentarze
Prześlij komentarz