Trójmiasto
Chociaż ferie zimowe zaczynają się w Łodzi dopiero 30 stycznia, ja już teraz byłem na krótkim wyjeździe. Pojechałem z mamą i ciocią Mariką nad morze!
Chcieliśmy zobaczyć zimę nad Bałtykiem.
Nasza wyprawa trwała tylko cztery dni, ale były to dni wypełnione od rana do wieczora.
Najpierw bardzo długo jechaliśmy pociągiem, na szczęście było ciepło i pusto.
Gdańsk przywitał nas niesamowitą śnieżycą, ale my się takich drobiazgów nie boimy, więc poszliśmy na wieczorny spacer po ulicy Długiej, niestety mama zapomniała aparatu...
Ja bardzo czekałem na niedzielę, bo wtedy po raz pierwszy miałem zobaczyć morze.
Z samego rana pojechaliśmy do Sopotu, który jest przepiękny.
A morze zrobiło na mnie ogromne wrażenie. Tyyyle wody, szum fal, mewy...
Pogoda była zwariowana, na zmianę padał deszcz i świeciło słońce, a wiatr wiał cały czas.
Chodziliśmy trochę po molo. To jest najdłuższe molo nad Morzem Bałtyckim, ma około pół kilometra długości.
Mógłbym tak chodzić po nim cały dzień. Najchętniej z ciocią :)
Po tylu wrażeniach poszedłem spać bardzo wcześnie, zwłaszcza, że następnego dnia jechaliśmy do portu w Gdyni.
Przepiękne żaglowce: Dar Pomorza i Dar Młodzieży, a do tego okręt wojenny ORP Błyskawica, zrobiły na mnie ogromne wrażenie.
Ostatniego dnia zwiedzaliśmy Gdańsk.
Zaczęliśmy od PGE Arena, na tym boisku już za 140 dni rozegrają się mecze w ramach piłkarskich Mistrzostw Europy EURO 2012.
Potem pojechaliśmy do Stoczni Gdańskiej oglądać największe maszyny, jakie widziałam w życiu. W stoczni buduje się statki, te maszyny to dźwigi portowe, są naprawdę bardzo wielkie.
Na koniec naszego pobytu w Gdańsku zwiedziliśmy Główne Miasto, czyli ulicę Długą, Floriańską, Żurawia i spichlerze. Mnie się bardzo podobały kamienice, które stoją przy urokliwych uliczkach Gdańska.
Pod tym linkiem: Ferie nad morzem znajdziecie dużo więcej zdjęć z naszego wyjazdu.
Po długiej podróży pociągiem wróciliśmy do Łodzi. I wiecie co?
Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej!
Chcieliśmy zobaczyć zimę nad Bałtykiem.
Nasza wyprawa trwała tylko cztery dni, ale były to dni wypełnione od rana do wieczora.
Najpierw bardzo długo jechaliśmy pociągiem, na szczęście było ciepło i pusto.
Gdańsk przywitał nas niesamowitą śnieżycą, ale my się takich drobiazgów nie boimy, więc poszliśmy na wieczorny spacer po ulicy Długiej, niestety mama zapomniała aparatu...
Ja bardzo czekałem na niedzielę, bo wtedy po raz pierwszy miałem zobaczyć morze.
Z samego rana pojechaliśmy do Sopotu, który jest przepiękny.
A morze zrobiło na mnie ogromne wrażenie. Tyyyle wody, szum fal, mewy...
Pogoda była zwariowana, na zmianę padał deszcz i świeciło słońce, a wiatr wiał cały czas.
Chodziliśmy trochę po molo. To jest najdłuższe molo nad Morzem Bałtyckim, ma około pół kilometra długości.
Mógłbym tak chodzić po nim cały dzień. Najchętniej z ciocią :)
Po tylu wrażeniach poszedłem spać bardzo wcześnie, zwłaszcza, że następnego dnia jechaliśmy do portu w Gdyni.
Przepiękne żaglowce: Dar Pomorza i Dar Młodzieży, a do tego okręt wojenny ORP Błyskawica, zrobiły na mnie ogromne wrażenie.
Ostatniego dnia zwiedzaliśmy Gdańsk.
Zaczęliśmy od PGE Arena, na tym boisku już za 140 dni rozegrają się mecze w ramach piłkarskich Mistrzostw Europy EURO 2012.
Potem pojechaliśmy do Stoczni Gdańskiej oglądać największe maszyny, jakie widziałam w życiu. W stoczni buduje się statki, te maszyny to dźwigi portowe, są naprawdę bardzo wielkie.
Na koniec naszego pobytu w Gdańsku zwiedziliśmy Główne Miasto, czyli ulicę Długą, Floriańską, Żurawia i spichlerze. Mnie się bardzo podobały kamienice, które stoją przy urokliwych uliczkach Gdańska.
Pod tym linkiem: Ferie nad morzem znajdziecie dużo więcej zdjęć z naszego wyjazdu.
Po długiej podróży pociągiem wróciliśmy do Łodzi. I wiecie co?
Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej!
Komentarze
Prześlij komentarz